Wiszące doniczki opanowują Internet. Kilka(naście dni temu) wpadłam na pomysł zrobienia swojej, wakacyjnej, wersji tej dekoracji. Do jej wykonania potrzebowałam właściwie tylko sznurka i… kokosów. I tutaj zaczęły się schody. Okazuje się, że znalezienie tych owoców w moim mieście graniczy z cudem. W sieci też nie znalazłam nic ciekawego. Ale ja się tak łatwo nie poddaję! Obdzwoniłam całą rodzinę, z różnych zakątków Polski, przejechałam całe miasto wzdłuż i wszerz, i w końcu znalazłam! I muszę Wam powiedzieć, że poszukiwania się opłaciły, bo efekt końcowy przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Jeśli jesteście ciekawi jak prezentują się moje kokosowe doniczki – zapraszam do dalszej części wpisu.

W pierwszym kroku, przy pomocy wyrzynarki przecinamy kokosy – tak jak widzicie na zdjęciu powyżej. Następnie wydrążamy miąższ i wystawiamy skorupki na słońce, żeby wyschły.

Z jutowego sznurka odcinamy 5 metrowych kawałków, które wiążemy na środku w supeł. Powstaje nam 10 sznurkowych odcinków. Aby wszystko lepiej się trzymało – supeł przymocowujemy do środka dna kokosa przy pomocy odrobiny kleju na gorąco.

Sznurki dzielimy na 5 par. W każdej parze wiążemy supełek, pozostawiając około 3 -4 centymetrów (w zależności od tego jak duże są wasze kokosy) pomiędzy nim a głównym, przyklejonym, supłem. W kolejnym etapie bierzemy lewy sznurek z jednej pary i prawy z sąsiadującej pary – je też wiążemy w supeł, zachowując oczywiście odpowiednie odstępy. Jeżeli opis jest dla Was nie do końca jasny – mam nadzieję, że zdjęcia rozwieją wszystkie wątpliwości.

Do doniczek sadzimy kwiaty.

Na koniec wystarczy już tylko zebrać wszystkie sznurki razem i zawiązać u góry ostatni supeł.

I gotowe. I jak Wam się podoba? Mam nadzieję, że tak samo mocno jak mi!
Ps. Tak, wiem, że słowo supeł i sznurek pojawiło się w dzisiejszym poście trzynaście tysięcy dwieście razy, ale naprawdę nie miałam pomysłu na to jak je zastąpić. Wybaczcie. 😉